piątek, 19 października 2012
Tusk potrafi
Na szczycie UE Donald Tusk prowadził "wojnę" z brytyjskim premierem Davidem Cameronem o budżet unijny.
O co w tej tuskowej batalii chodziło?
Otóż chodzi o zapisy dotyczące budżetu unijnego, aby nie były one osobne dla strefy euro i pozostałych znajdujących się poza nią.
W publicystycznym skrócie nazywa się to Unią dwóch prędkości. Polska nie może sobie pozwolić, aby wypaść z grupy najszybciej rozwijających się krajów i stać się peryferyjna.
Nie tylko ze względu na naszą wielkość, ale także decyzyjność. Nasi politycy muszą wykorzystywać atuty, których czasami nie posiadają. Mianowicie, mieć wpływy na politykę państw od nas bogatszych i o dłuższym stażu w UE. Ciągle należy być obecnym w obiegu politycznym, nie pozwalać sobie na żadne izolowanie.
Niewielu jest polityków w Polsce, którzy liczą się na salonach europejskich. Może oprócz Tuska nie mamy żadnego atutu. Taki Aleksander Kwaśniewski już by się poddał. Były prezydent RP o UE dwóch prędkości powiedział, iż ktoś musi jechać wolniej, bo się pozabijają.
Wysoko ocenia upór Tuska także wpływowy polski eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski, który podkreśla jeszcze jeden element istotny z polskiego punktu widzenia: wszystkie kraje UE będą mogły przystąpić do nowego systemu nadzoru bankowego.
To kolejny temat, który skłóci klasę polityczną. PiS już wcześniej ustami Kaczyńskiego wyrażał na ten temat, uważając, że taki nadzór nad środkami publicznymi odbiera suwerenność w kwestiach pieniądza. Kaczyński Polskę wyślizgałby z obecności w UE i szybciutko dołączylibyśmy do skansenów typu Burkina Faso.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz