środa, 31 października 2012

To był zamach stanu



Trzy niewielkie świetne teksty w "Wyborczej", które opisują to, co stało się wczoraj. Dziękuje autorom, że nie ponoszą ich emocje.

Polska to zbyt poważny temat, aby mówić o niej językiem magla. Do Polski potrzeba rozumu, a tego brakuje ogromnej większości Polaków. Takim bezrozumem (Norwid) wczoraj popisał się Jarosław Kaczyński, obnażył się doszczętnie.








Ci, którzy myślą, że Kaczyński odejdzie, mylą się. On będzie jeszcze gorszy, jeszcze gorsi będą jego zwolennicy, a idą wrażliwe dni: Zaduszki i Dzień Niepodległości. To będą trudne dni.

Klucz do spokoju w Polsce jest w posiadaniu Donalda Tuska, tylko on może uspokoić atmosferę w kraju. Wierzę, że powoli do tego się weźmie. W spokoju, jak saper, powoli rozbroi.

Kopiuję początkowe fragmenty tych trzech tekstów wraz z linkami, bo warto je znać i przekazywać potomności.


Piotr Stasiński

Trucizna Kaczyńskiego



To żaden obłęd, to cyniczna taktyka niszczenia naszego państwa. Słów Jarosława Kaczyńskiego o "zamordowaniu 96 osób" nie da się odwołać. Człowiek, który ze zmiennym szczęściem od 20 lat trzęsie Polską, dowiódł, że dla niego granic nienawiści politycznej nie ma. Postanowił polską demokrację wywrócić.
Do tego sprowadza się nazwanie "zbrodniarzami" rządu, komisji Millera, prokuratury i jej ekspertów; wszystkich, którzy katastrofę smoleńską wyjaśniali i próbowali kryzys przez nią wywołany zażegnać. Koniec polityki; dla zbrodniarzy jest wszak tylko więzienie lub stryczek.

Prezes PiS sprawuje zadziwiająco skuteczną dyktaturę nad umysłami wielu ludzi. I zadziwiająco wielu mu w tym pomaga. Wystarczył kłamliwy "news" w gazecie niegdyś poważnej, by rozpętać stugębną kanonadę najdzikszych oskarżeń. Gdy przeczą im fakty - tym gorzej dla faktów. Skoro w czarnych skrzynkach tupolewa nie ma śladu reakcji na wybuch - to znaczy, że czarne skrzynki zostały sfałszowane. Jest jedna prawda - prawda prezesa. I innej prawdy nie ma.

Gazeta Wyborcza







Paweł Wroński


Dziękuję "Rzepie", wyciągnęła zawleczkę z Kaczyńskiego




Wszyscy naśmiewają się z red. Cezarego Gmyza i "Rzeczpospolitej", że umieścili kuriozalny tekst o trotylu i nitroglicerynie odnalezionych we wraku Tu-154. Są złośliwcy, którzy emocjonują się wygibasami, które redakcja czyni, pisząc kolejne wersje sprostowań.
Ja chciałbym im podziękować. To prawda, nie odpalili "bomby" w sprawie katastrofy smoleńskiej. Jednak udało im się wyciągnąć zawleczkę z Jarosława Kaczyńskiego.

Dzisiaj po tekście "Rz" prezes PiS eksplodował jak granat. Już nie było pytania, czy 10 kwietnia w Smoleńsku był zamach. Był zamach, była zbrodnia, były oskarżenia, były wezwania do dymisji rządu, premiera, zapowiedzi pociągnięcia od odpowiedzialności wszystkich, którzy byli wspólnikami lub mataczyli.

Gazeta Wyborcza







Mirosław Czech



PiS na wieki poza systemem







Kaczyński nie byłby sobą, gdyby nie uległ tak skonstruowanej prowokacji. Musiał obnażyć prawdziwe oblicze. Jednak nie było spisku, ale dziennikarska megafuszerka
Chroń nas, Panie, od przyjaciół, bo z wrogami poradzimy sobie sami. Taką maksymę mógłby powtarzać Jarosław Kaczyński po skandalu, jakim było opublikowanie przez "Rzeczpospolitą" "sensacji" o śladach trotylu i nitrogliceryny na wraku Tu-154. Mógłby, gdyby w sprawach katastrofy smoleńskiej kierował się nie emocjami, które zaciemniają umysł, ale elementarnym rozumowaniem. Gdyby przebywał w innym świecie niż stworzony przez Antoniego Macierewicza - pełnym spisków, ukrytych mocy, które pociągają za sznurki i czyhają na życie tych, którzy myślą inaczej niż oni.

Prezes PiS jednak jest, jaki jest. I nic go już nie zmieni. Na podstawie lipnej, jak wyszło po paru godzinach, informacji prasowej chciał zatrząść państwem. Zwołać specjalne posiedzenie Sejmu, odwołać premiera i rząd. Wstrząśnięta Polska miała wreszcie zrozumieć prawdę, że w Smoleńsku doszło do zamachu. "Dokonała się zbrodnia niesłychana, bo zamordowano 96 osób, w tym prezydenta Polski" - mógł wreszcie otwarcie i bez żadnych zahamowań wyznać Kaczyński.

Gazeta Wyborcza


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz