poniedziałek, 1 października 2012
Kit Kaczyńskiego, hit Glińskiego
Miał być hit jesienny, a wyszedł kit. Wyrób pisopodobny, bo takim jest prof. Piotr Gliński. Poglądy ma całkowicie zbliżone do PiS, chociaż do tej partii nie należy. Udziela się w "Gazecie Polskiej", co go dyskwalifikuje intelektualnie.
Hit miał zaskoczyć i zaskoczył, że jest kitem. Zdaje się, że Kaczyńskiego niespecjalnie to rusza, bo nie liczy się Gliński, tylko sam prezes, który stanął przed ścianą 25% i nie może ruszyć. Więc wymyślił sobie, że na pożarcie wystawi kogoś bardziej centrowego, który uszczknąłby coś z PO.
Czy tak będzie? Wątpię, że nie wątpię. Gliński nie jest obyty w bojach politycznych i parlamentarnych. W celach koalicyjnych wdepnie do pokojów SLD i Ruch Palikota. I cóż usłyszy? - A czy my wyglądamy na przystawki, aby Kaczyński nas skonsumował?
Gliński nie osłabi PO, może wzmocnić PiS właśnie przystawkami. A na to nie pójdzie żadna siła polityczna.
Kit jesienny dał na żer Kaczyński, ale dla Glińskiego może to być hit. Nikomu nieznany socjolog z dnia na dzień stanie się rozpoznawalny, zyskać może jako polityk, jeżeli koło swojej osoby się zakrzątnie. Nie będzie wychodził z mediów. Ciągle będzie pod ostrzałem kamer i podsłuchem mikrofonów. Może to być dla niego wielka szansa, ale też wsypa za wsypą.
Zagadką pozostaje ten rząd pozaparlamentarny. Czegoś takiego nie ma w przyrodzie demokratycznej, taki twór może tylko powstać poza systemem, gdy w gruzy posypie się państwo i jego instytucje. Nie chcę prognozować na co liczy Kaczyński, dla którego im gorzej, tym lepiej. Taka jest jego przyjemność z Polski.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz