środa, 3 października 2012

Narzędzie Kaczyńskiego: prof. Gliński



Im dalej od chwili przedstawienia prof. Piotra Glińskiego, jako kandydata Jarosława Kaczyńskiego (chociaż onże powiedział, iż kandydata PiS) na premiera "rządu pozaparlamentarnego", tym kurz emocji opada i lepiej widać.

Strategia Kaczyńskiego ukazuje swoje oblicze i wcale nie jest taka idiotyczna, jak by się wydawało.

Po pierwsze, Kaczyński wie, jak jest postrzegany przez wyborców, Polaków. Jego osoba powoduje mobilizację przeciwników, ma największy elektorat negatywny. Kaczyński nie wygra żadnych wyborów, więc musi wysunąć przed siebie kogoś innego. Obecnie Glińskiego, kiedyś Kazimierza Marcinkiewicza. Na tyle słabych polityków, iż nie zagrożą mu w PiS. A gdy staną się silni, szybko są usuwani.

Kaczyński wrzucił do przestrzeni publicznej kilka niebezpiecznych pojęć antydemokratycznych. A niech się publicyści zajmują nimi, byle nie jego osobą. Niech wywracają na nice co prezes miał na myśli, byle skupiała się uwaga mediów na jego partii.

Jak będą gadać, mniejsza z tym. Ważne, że będą mówić. Gliński niekoniecznie musi być źle postrzegany. Dał się wrobić, ale wierzy w to, co mówi. Wierzy w swoją misję i jest bardzo krytyczny wobec obecnego rządu. Będzie punktował Donalda Tuska.

Kaczyńskiego zaś interesuje władza, nawet nie rządzenie. Władza nad Polakami i krajem, która ostatecznie ma przybrać kształt IV RP. Autorytaryzm w demokracji zarządzanej ręcznie, co już poznaliśmy w latach 2005-2007, wówczas czegoś Kaczyński się nauczył.

*  *  *
Ofensywa Kaczyńskiego to nie tylko jesień. Obliczona jest na okres do wyborów prezydenckich i parlamentarnych. A to trzy lata. Decydującym będzie następny rok, kryzys dotknie niewątpliwie Polskę. Ile uratuje się z Tuska i obecnej koalicji, w tej chwili trudno ocenić.

Uszczerbek niewątpliwie dla rządu nastąpi. Jak głęboki będzie, czy kompletnie drenujący zaufanie do Tuska? Wszystko może się zdarzyć, włącznie z takim poparciem dla PO i Tuska, że wystarczy odpowiednio pchnąć chwiejącą się wieżę władzy - upadnie.

Sytuacja o której marzy prezes PiS. Kaczyński ma gotowca, ma premiera pozaparlamentarnego Glińskiego i taki też rząd. To wersja pesymistyczna dla Polaków, lecz możliwa. Dla Kaczyńskiego optymistyczna.

* * *
Media będą się ekscytować, jak to robi już "Fakt", że prof. Gliński jeździ sejmową limuzyną, choć w żadnym wypadku ta przyjemność mu się nie należy.

To jest głupstwo w stosunku do "wieczności" strategii Kaczyńskiego. On chce władzy i może ją posiąść za pomocą takiego poręcznego narzędzia, jak prof. Gliński, który pójdzie prędzej czy później na odstrzał prezesa, choć może się łudzić, iż ma jakąś misję do spełnienia.

Misję władzy ma Kaczyński. Największy wyżarciuch polskiej sceny politycznej, na której jest od 1989 roku. To on jest profesorem, wie dokładnie, jak wszystkich robić w bambuko.


Przed możliwym zwycięstwem Kaczyńskiego przestrzega Ireneusz Krzemiński.

Krzemiński mówi wprost: Zielona wyspa zacznie blaknąć. Fałszywy obraz Polski kreowany przez PiS może się okazać prawdziwszy. Co z tego, że Polacy dadzą się nabrać i obudzimy się z ręką w nocniku.

Nikt tego nocnika już nie będzie w stanie Kaczyńskiemu odebrać. Wówczas weźmie się za szycie nam kraju na swój rozmiar i potrzeby zaspakajania władzy.





Podobną analizę i ostateczne refleksje wysnuwa Paweł Wroński: "Po co Kaczyńskiemu profesor".

Gliński to narzędzie do władzy Kaczyńskiego.



A co na to PO?



Wiceszef Platformy Rafał Grupiński mówi: "Jaka strategia na Glińskiego? Nie musimy mieć żadnej".

Można się załamać. Chyba, że Platforma będzie publicznie Glińskiego ignorować, niech się wypali. Na razie nic z tego nie wynika. To Gliński jest na tapecie mediów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz