niedziela, 30 września 2012

Seks w Kościele, czy dożynanie watahy?


Kościół się okopał i broni swoich resztek, które kurczą się z dnia na dzień. O. Rydzyk w swoim stylu zaśmieca przestrzeń publiczną (ciekawe, ile władze stolicy kosztowało sprzątanie po wczorajszej watasze, która chciało budzić Polaków), ale redemptorysta walczy o biznes medialny.

Rektor warszawskiego seminarium duchownego narzeka w wywiadzie dla "Rzepy" na liberalne media, które ujawniają skalę zakłamania w Kościele: rozrodczość kapłanów, którzy mają dzieci (a nawet przyczyniają się do ich śmierci; przypadek w Poznaniu), homoseksualizm kler wprost uwielbia uprawiać - 15% kapłanów.

A pedofilia to najgorsze przestępstwo - równe zabójstwu. W tym Kościół osiąga także skalę niespotykaną w innych grupach zawodowych. Celibat (wbrew naturze) ma swój wielki udział.

Rektor ks. Wojciech Bartkowicz w ostatnich publikacjach w "Newsweeku" obnażających tragiczny stan moralny kleru, dopatruje się li tylko naskórkowego antyklerykalizmu, celowego działania liberalizmu, aby dorżnąć watahę kapłanów, którzy zdejmują koloratkę i udają się za seksualne polowania.

Zdrowo księdzu pieprzy się w głowie.

Wg rektora - można by mniemać - Tomasz Lis zdejmuje spodnie i lata po mieście z fiutem na wierzchu, aby upolować cokolwiek, zaznać rozkoszy seksualnej. Z kimkolwiek, nawet gdy ucieka na drzewo. A potem zwala to na Kościół.

"Rzeczpospolita" to nie tabloid, rektor ks. Bartkowicz mógłby jednak powiedzieć, jak radzi sobie ze swoją potrzebą seksu. Ani mru mru na ten temat.

Jeżeli Kościół nic nie zrobi ze swoim problemem (celibat), to skazany jest na potępienie społeczne (nie mówiąc o wiecznym), a tym samym wyeliminowanie się z życia publicznego, wymarcie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz