czwartek, 20 września 2012

PiS walczy o biskupa w marszu 29. września, w Marszu Pogardy


PiS chce, aby marsz 29. września "Obudź się Polsko" zaczął się mszą św. celebrowaną przez co najmniej biskupa, a najlepiej kardynała. Z kardynałem to był pomysł pierwszy. Kardynał Kazimierz Nycz, arcybiskup warszawski, odmówił.


Nie zrazili się tym. Molestowali hierarchę warszawskiego: "Biskupa chcemy byle jakiego, aby wsiadł do pociągu (przepraszam: marszu, bo zafrazowało mi się piosenką Maryli Rodowicz: "Wsiąść do pociągu byle jakiego...")!

Biskupa z diecezji warszawskiej nie dostaniecie! - uparł się kardynał, którego PiS genetycznie nie lubi (niemal jak Tuska), bo nakazał wyprowadzić krzyż sprzed Kancelarii Prezydenta na Krakowskim Przedmieściu.

PiS dalej w szantaż. Przed marszem nie będzie mszy św. ani homilii, jeżeli miała być celebrowana przez zwykłego szaraka księdza.

Ze skargą na kardynała poleciał do portalu wPolityce poseł PiS Andrzej Jaworski, nader aktywny w takich aktach. Bracia Karnowscy, właściciele tego dziadowskiego portalu, obniżyli rangę kardynała do arcybiskupa. Nie tytułują go nawet w tytule newsa kardynałem, a abp.

Parę godzin po tym pierwszym dziecięcym odruchu: "Jak nie, to nie będziemy się modlić, w ogóle mszy nie będzie", ocknęli się. Msza jednak będzie, bo "my naród patriotyczny i pobożny".

Jestem pewien, że jakiegoś biskupa PiS złapie w swoje sidła. Ot, choćby bp Antoniego Dydycza, który na Jasnej Górze chciał rozwiązywać Sejm. Nie znam się na wewnętrznych procedurach Kościoła, czy biskup nie na swoim terenie może wbrew gospodarzowi odprawiać mszę.

Nikomu nie trzeba mówić, że mamy do czynienia z szantażem emocjonalnym i instytucjonalnym. Ale nie tylko.

Gdy polecą ze strony "budzicieli" kamienie, płyty chodnikowe, płonące opony, służbom porządkowym będzie trudniej zaprowadzać porządek, gdy znajdzie się tam ksiądz, bądź biskup. Polacy w dużej części są wierzący, a nawet jeżeli tak nie jest, to ręka wstrzymuje się, aby pałą przywalić osobom w sutannach, gdy pod sutannę schowa się złoczyńca.

Będzie wszak wśród maszerujących o. Rydzyk, nieformalny papież Kościoła polskiego. On jednak jest ujmowany w innym porządku i bodaj nie może celebrować mszy, jeżeli uwzględni się procedury, o których pisałem wyżej.

Biskup podwyższa rangę "budzicieli" w ich oczach, w razie czego otrzymują argument: Kościół nas wspiera, nie można podnosić ręki na ludek boży, itd.

Poniżej zdjęcie z mszy podczas kwietniowej "obrony" TV Trwam.


Wojciech Sadurski ten marsz nazywa "Pogardą". I tak proponuję nazywać owe deptanie po centrum Warszawy: Marszem Pogardy. Dla Polaków i Polski.

W takich marszach może zdarzyć się wszystko, włącznie z nieobliczalnym incydentem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz