piątek, 14 września 2012

Miller o Tusku i PO


Leszek Miller prorokuje na temat sytuacji w PO. Przewiduje, iż w Platformie jest już gotowy Brutus z naostrzonym sztyletem, aby wbić go w cesarza Donalda Tuska.

Tak mówił szef SLD w Radiu Zet.

Dorzucę swoje trzy grosze. Prorokować na temat innych nie jest prorokowaniem, a prowokowaniem. Prorokuje się na temat własny, swojego środowiska, plemienia. To jest klasyczna definicja prorokowania, przewidywania.

Dlatego tak mało mamy proroków. Spójrzcie choćby w sieci. Ot, na blogi. Blogerzy polityczni nie piszą krytycznie na temat własnych idei i związanych z nimi sympatii politycznych.

Dlaczego?

Bo są kiepskimi blogerami? Tak. Lecz to nie wszystko, nie posiadają za wiele narzędzi poznania, a do nich zalicza się wszak światło rozumu. Tylko nim można rozświetlać mroki własne.

Dlatego Miller gada o partii, z której chciałby uszczknąć - nimbu i elektoratu.

Niemniej sytuacja w PO jest poważna, bo dla każdego z nas poważna jest Polska, acz musimy od niej się dystansować, aby mówić rozważnie. Aby o Polsce mówić z sensem należy - jak pisał Gombrowicz - "wyjść z Polski". Dystansować się od emocji, aby te emocje były głębokie. Podobnie w "Polityce" i "Poetyce" pisał Arystoteles.

Miller nie dystansuje się, ale prowokacyjnie ingeruje. A nuż - zaczną w PO szukać Brutusa. Robespierre ucapi za łeb Dantona - i na szafot.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz