piątek, 14 września 2012
Monika Olejnik o prowokacji "GPC"
Niestety - Monika Olejnik też dała się wkręcić prowokacji "Gazety Polskiej Codziennie". Sędzia Ryszard Milewski zachował się standardowo po polsku. 99,9% Polaków tak by się zachowało. W kraju procedury niezależności są kompletnie niezrozumiałe.
Teoretycznie - może któryś z Polaków coś rozumie. Pod warunkiem, że ciągle się dokształca. W ogromnej większości jesteśmy gnomami, dlatego możliwa była u nas IV RP. Dlatego takie prowokacje wychodzą. Gdy się jednak wczytamy w stenogram (tutaj jest dostępny), to nie jest takie oczywiste. Czyżby sędzia nie mógł się z nikim kontaktować?
Postawa zależy od wielu czynników. Materiał prowokacyjny "GPC" nie wyszedł. Liczy się jednak nagłówek, którym walnęli po oczach redaktorzy tej gazety. Poszło w Polskę, a że Polacy nie potrafią czytać i dyskutować, tylko psioczyć jeden na drugiego, mamy efekt - dali się otumanić.
Dobrą analizę tej prowokacji zrobił Kleofas Wieniawa, polecam lekturę - Prowokacja politycznie kontrolowana.
Olejnik, którą cenię, tym razem śliznęła się na temacie. Problem z polskim prawem leży zupełnie gdzie indziej. Cech charakterologicznych tak łatwo się nie zmienia. Monika O. jest świetną dziennikarką, tym razem nie doczytała i dała się wrobić przez "GPC".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz