Jan Hartman (filozof, profesor) na swoim blogu w Polityce definiuje polskich katolików i na tej podstawie oblicza: ilu rzeczywiście ich jest.
Dane są przybliżone (na oko), ale wiarygodne intelektualnie.
Definicja katolika przedstawia się następująco:
WARUNKI UZNANIA CZŁOWIEKA ZA KATOLIKA
wg prof. Hartmana
1. Ochrzczony w kościele katolickim
2. Chodzący czasami do kościoła
3. Określający samego siebie (samą siebie) jako katolika (katoliczkę)
4. Znający kilka najważniejszych dogmatów i wierzący w nie
5. Zachowujący przynajmniej pozory życia chrześcijańskiego
2. Chodzący czasami do kościoła
3. Określający samego siebie (samą siebie) jako katolika (katoliczkę)
4. Znający kilka najważniejszych dogmatów i wierzący w nie
5. Zachowujący przynajmniej pozory życia chrześcijańskiego
Trudno jej cokolwiek zarzucić, prawda?
A więc jeżeli przystaniemy na takie dictum, Harmanowi wychodzi, że katolików Polaków jest 5-10%, w porywach - 15%.
A jakie mają przywileje? A dokładnie instytucja, która ich reprezentuje - Kościół? Niebotycznie zawyżone.
Co na to PiS, która mieni się partią chadecką, zatem reprezentująca katolików, a zbiera elektoratu 20 i więcej procent? W porywach do 30%, nie przekraczając tej magicznej liczby.
Bez głębszej analizy należy stwierdzić: jeżeli Kościół sam nie zrezygnuje ze swoich przywilejów i jeżeli nie zrobią tego politycy (w szczególności rządząca PO), zrobi to społeczeństwo prędzej, czy później.
Grzechem jest nadmiar przywilejów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz