sobota, 25 sierpnia 2012

Kolejny kot Kaczyńskiego z pomrocznością - Błaszczak


Wczoraj na blogu - powstałym z mojej inicjatywy, a będzie docelowo go prowadziło kilku blogerów - o słowach Mariusza Błaszczaka dotyczących Andersa Breivika (do masowej zbrodni "prowadzi multi-kulti") napisałem, iż poseł PiS ma wybitnie nieodporną głowę na szok.

W łepetynie pisowca zachodzi zwykle specyficzna zmiana, gdy spotka go trud ustosunkowania się do trudnego tematu. Dzisiaj politycy w TOK FM znaleźli dla tej przypadłości psychicznej Błaszczaka medyczną nazwę: "Miał chwilę słabości, pomroczność jasna".

Przeniósłbym tę pomroczność nawet na retorykę Błaszczaka, on nie mówi, ale pomrukuje. Kolejny kot Kaczyńskiego. Pewnie razem z dachowcem i Hofmanem przesiadują pod drzwiami prezesa.

Pomroczność jasna - pojęcie politologiczno-psychologiczne zdefiniowane dla syna Wałęsy, gdy chce się pozamiatać pod dywan przewinienia pociech prominentów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz