czwartek, 2 sierpnia 2012

Radny PiS znowu dał znać o sobie

Warszawski radny z PiS Maciej Maciejowski zyskał "sławę" w listopadzie ubiegłego roku, gdy po lądowaniu  kpt Tadeusza Wrony zaatakował na Twitterze prezydenta Bronisława Komorowskiego: "to bydle musi się podlansować". Komorowski wówczas zorganizował krótki briefing.

Po gwizdach i buczeniach na polityków PO podczas obchodów Powstania Warszawskiego pod pomnikiem Gloria Victis na Powązkach znowu dał znać o sobie.



Większość komentatorów potępiła takie zachowanie publiczności znanej z marszów po Krakowskim Przedmieściu "ku prawdzie" z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Nawet zostali nazwani w internecie, jak rogacizna "bydłem". Takich nazw jednak należy unikać, bo jak kogoś przezywasz, tak sam się nazywasz. Nawet gdy ciebie dotknęła jeszcze większa inwektywa. Na tym polega wyższość w sporze.

Maciejowski w gwizdach i buczeniu nie widzi niczego zdrożnego, broni "buczków", a nawet atakuje Donalda Tuska.


Rzecz jasna, takich działaczy należy eliminować z życia publicznego. Nigdy to nie dzieje się od razu. Należy zachować spokój. Najpierw wymagać od siebie, edukować społeczeństwo, ono kiedyś nie pozwoli takiemu komuś, jak Maciejowski, na reprezentowanie siebie. Nie stanie się tak już jutro. W Polsce takiej pracy wystarczy na pokolenia. Niestety, dotyczy to wszystkich stron politycznych. Największe zasługi w tym względzie w kraju ma niewątpliwie Jarosław Kaczyński. Takie "buczki" na Powązkach, taki Maciejowski, to prezesa PiS robota. Przynajmniej w tym jest płodny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz