Jarosław Kaczyński nauczony doświadczeniem, że ludzie wysyłani przez niego do Brukseli uciekają z pokładu PiS, tym razem chce delegować takich, którzy nic nie potrafią (włącznie z językami), za to wypróbowani są w szczekaniu.
W PE rzecz jasna nie chodzi o żadną obronę interesów polskich, ale o kasę, a to na kadencję wynosi - po przeliczeniu na złotówki - ok. 2 mln zł. Nic nie robisz, a gotówka płynie szeroką strugą.
Oszustwa Marcina Plichty to mała betka. Oszust musi się wysilać, nie spać po nocach, napocić, jak skręcić rodaków, europarlamentarzysta ten kłopot ma z głowy. Plichta jak najszybciej powinien zapisać się do PiS, może jednak nie zdążyć - pójdzie siedzieć.
Kaczyński chce wysłać do Brukseli m.in. Marka Suskiego, Adama Lipińskiego, Wojciecha Jasińskiego, Krzysztofa Jurgiela i - uwaga! - Joachima Brudzińskiego.
Towarzystwo jest wybitnie zasłużone. Suski zasłynął np. określeniem posła Johna Godsona "wasz murzynek". W Brukseli będzie mógł częściej używać pisowskiego języka, więcej tam jest Godsonów.
Brudziński to człowiek sam w sobie nie do podrobienia. Niezwykle pracowity, ma na swoim koncie 0 (słownie: zero) zgłoszonych projektów ustaw. Przeciętnie każdy poseł podpisuje się pod 10 projektami w kadencji.
Brudziński widocznie uznał, że on nie jest idiotą, aby w Sejmie produkować się intelektualnie, woli podwórza i knajpy, skąd przenosi "elegancję" języka polskiego. To jego zasługą jest obecność w debacie publicznej takich subtelności jak: "zdrajca", "pętak", "popaprańcy", czy "zuch w krótkich majtkach".
W Brukseli jest się królem życia, za nieróbstwo na rączkę dostajesz miesięcznie 10 tys. euro. Drugie tyle można dorobić delegacjami. Plichta to idiota, powinien zapisać się do PiS. Ten sam format nieróbstwa i oszustwa, ale w partii Kaczyńskiego bez ryzyka, że pójdzie się siedzieć.
Kolejny wagon królów życia PiS wyjedzie do Brukseli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz